Jako rodzice często nie zdajemy sobie sprawy, jakie składniki występują w wielu popularnych produktach żywnościowych i jakie spustoszenie powodują w organizmach naszych dzieci.
Wystarczy spojrzeć na standardowe drugie śniadanie przygotowywane dziecku do szkoły. Jest to przeważnie jogurt, do tego batonik, do picia cola kupowana w automacie ustawionym w szkole. Tymczasem w puszce(330ml)coli jest aż 6-7 łyżeczek cukru, a w jogurcie owocowym nawet 12. Natomiast jeden batonik ma wartość energetyczną, jak obfity obiad.
Inne grzechy zawartości talerza to przede wszystkim słodycze. Kiedyś były czymś od święta. Dziś są codziennością, także dodatkiem do każdego upominku i prezentu. Zawierają tzw. ukryte kalorie. Są ich pełne również słone przekąski (chipsy, paluszki, krakersy), słodzone napoje gazowane i nie gazowane (te w kartonikach, które są napojami, a nie sokami). Także smakowe wody, białe pieczywo (jest kaloryczne, ale nie dostarcza prawie w ogóle składników mineralnych ani błonnika). No i fast food. Przykładowa przekąska: hamburger plus frytki plus napój gazowany to 1200 kalorii. Tymczasem dziecko w wieku siedmiu – dziewięciu lat potrzebuje ich w ciągu dnia maksymalnie 1800. Jedzenie typu fast food, poza ukrytymi kaloriami zawiera też szkodliwe dla zdrowia tłuszcze trans. Powstające z pół syntetycznie otrzymywanych stałych tłuszczów roślinnych – jak margaryna i masło roślinne. Powodują wzrost stężenia we krwi tzw. złego cholesterolu, co przyczynia się do wzrostu ryzyka wystąpienia wielu chorób miażdżycowych. Przy częstym spożywaniu tłuszczów trans wzrasta ryzyko zachorowania na raka piersi. Dzieci są naszym największym skarbem. Kochajmy je mądrze i nie fundujmy im balastu w postaci nadwagi.
Podziel się: